Naczelna zasada brzmi: Jeżeli możesz wdrapać się wyżej, żeby mieć lepszy widok na otoczenie, zrób to! Druga z kluczowych zasad mówi: Idąc do przodu, obejrzyj się czasem i sprawdź, czy właśnie nie umyka ci wyjątkowy widok i dobra perspektywa.
Wielu turystów nie może oprzeć się wieżom widokowym i drewnianym kładkom. I ja ich doskonale rozumiem, ponieważ sama do nich należę! Dobra wieża i porządna kładka to plus dziesięć do wizerunku. Są nawet tacy zapaleńcy, którzy za cel obierają sobie odwiedzenie wszystkich wież widokowych czy spacer każdą kładką w województwie czy w kraju! To może być niezły pomysł również dla mnie i mojej Rodziny, chociaż trzeba byłoby prowadzić samodzielną dokumentację. Chyba jeszcze nie ma na rynku dzienniczka czy paszportu wież widokowych. Albo kładek. Ale jest to w sumie pomysł godny rozważenia. Na ten moment oficjalnie zbieramy tylko stempelki z latarni morskich, a z idei dzienniczka z każdego parku narodowego w Polsce szybko zrezygnowałam, ponieważ nie podejrzewam siebie o prędki wyjazd w góry, a tam tych parków jest najwięcej. Czysta złośliwość! Może to dobra pora na wyznanie, że w Zakopanem ostatni raz byłam w 1998 roku, mniej więcej w tamtym okresie intensywnie eksplorowałam też Gorce i Pieniny, Beskidy były nieco później, w Bieszczady do dziś nie dotarłam i uczciwie przyznam, że nie są one nawet w pierwszej dziesiątce moich podróżniczych must see, a jedyne góry w Polsce, w których dobrze się czuję to Sudety. Uf, mamy to! Dziękuję za uwagę.
W województwie podlaskim jest dużo wież widokowych. Część z nich nadal czeka na odwiedziny i jest oznaczona zieloną flagą na mapie. A ja mam nawet moją ulubioną wieżę! Oczywiście jak to u mnie bywa, dość alternatywną, gdyż z pewnością nie jest to wieża pierwszego wyboru. Proszę Państwa, wieża widokowa w Baranowie w gminie Rutka-Tartak na Suwalszczyźnie poleca się na spokojne kontemplacje pięknych okolic. Jest duża szansa, że poza Wami nikt inny tam nie przyjedzie, za to raczej na pewno spotkacie dużo wypasających się nieopodal krów. Pamiętam, jak spędziliśmy tam kiedyś dużo czasu, jedząc kanapki i analizując mapy (papierowe!). Cisza, piękne widoki, spokój. Tego potrzebują ludzie w okolicach czterdziestki! A samą wieżę możecie zobaczyć na przykład w tym wpisie.
Wróćmy jednak z Suwalszczyzny nad Narew. Zatem do brzegu, bo zaraz utonę w morzu anegdot, a o wieży w Kruszewie nadal nie wspomniałam.






Scrollując blogowego Facebooka, natrafiłam na post Daleko i blisko – z dziećmi przez Polskę o wieży widokowej w Kruszewie. Przyznam szczerze, że robiliśmy do niej już dwa podejścia i zawsze mieliśmy pecha, chociaż zgodnie z rozpiską, wieża powinna być jeszcze czynna. Pomysł leżał zatem na półce, zdążył się już solidnie zakurzyć, ale postanowiłam dać jej trzecią szansę. Jak na złość pogorszyła się pogoda, więc zajechaliśmy do Muzeum Wnętrz Pałacowych w Choroszczy (mam dobry plan – chcę odwiedzić wszystkie oddziały Muzeum Podlaskiego na nowo i zebrać z nich bilety wstępu na pamiątkę, ponieważ są ładne), przeczekaliśmy w nim deszcz, a przejaśnienia na zachodzie dały nadzieję, że widok z wieży może być jednak imponujący. A przede wszystkim, że wieża będzie w ogóle czynna.


Sama jazda drogą na odcinku Białystok-Kruszewo jest czystą przyjemnością, to jeden z ładniejszych odcinków wokół miasta. To także mniej oblegana ścieżka rowerowa niż droga rowerowa do Supraśla. Ale uważajcie na dzikie zwierzęta, my mieliśmy spotkanie z czterema sarenkami! Po deszczu zaczęło nawet wychodzić słońce, wieża była czynna! Pan Grzegorz Krysiewicz, pomysłodawca i właściciel tego miejsca, jest przemiłym człowiekiem, z którym można porozmawiać o Narwi, Podlasiu, Polsce, wycieczkach, spływach, punktach widokowych. Prawdziwy pasjonat Narwi, Kruszewa i lokalnej historii. Wiecie, że lokalizacja wieży jest wyjątkowa? W XIII wieku, kiedy książę Władysław Jagiełło połączył Koronę i Litwę, zniesiona została granica między tymi państwami. A przebiegała ona nie gdzie indziej, jak w miejscu, gdzie dziś stoi Wieża Kruszewo, na której powiewa flaga Zjednoczonego Królestwa Polskiego. Na szczycie widnieją godła Korony Polskiej i Litewskiej, donosi Gazeta w Choroszczy.

Widok z wieży jest piękny, lornetka wojskowa gwarantuje idealne obrazy. Naprawdę nie chciało nam się odjeżdżać, ponieważ można rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać. Szczególnie jeśli jest się bardziej „narwiańskim” niż „biebrzańskim” (to mój przypadek, Narew jest mi po prostu bliższa, nie tylko kilometrowo). Należy też przypomnieć, że są to zupełnie inne rzeki, które często niesłusznie wrzucane są do jednego worka. Na dole w wieży jest kawiarenka, można też kupić pamiątki i książki, a część publikacji poczytać na miejscu. A jeśli marzy Wam się pobudka z widokiem na narwiańskie łąki, możecie tam również przenocować.







Wieża jest własnością prywatną. Przed wizytą warto zadzwonić lub napisać SMS na numer podany na stronie. Wstęp jest symbolicznie płatny (bilety normalne i ulgowe). Wspierajmy takie miejsca i ludzi, którym się chce, którzy mają serce do tego, co robią i chcą dzielić się swoją wiedzą z innymi.







Będąc w okolicach, nie można pominąć wizyty na zerwanym moście w Kruszewie. Niedaleko Kruszewa znajduje się też słynna kładka Śliwno-Waniewo oraz siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego w Kurowie. Pamiętajcie, że wstęp na teren Narwiańskiego Parku Narodowego jest płatny, a bilet możecie wygodnie zakupić online. W marcu 2024 roku bilet normalny kosztuje 8 zł, a ulgowy 4 zł.

2 myśli w temacie “Wieża Kruszewo”