O tym, że jestem filmowym laikiem, już pisałam. Nic się w tej kwestii nie zmieniło – nadal nie mam abonamentu na żadnej platformie, nie znam współczesnych kultowych seriali, za to dość dobrze orientuję się na YouTube. Jest jednak jeden serial, obok którego nie potrafię przejść obojętnie, dlatego ponownie podzielę się z Wami moimi wrażeniami. Tym razem nie kilka lat, a kilka miesięcy po premierze, zatem jest jednak jakiś postęp!
Pierwszy sezon serialu „Kruk” uważam za absolutnie genialny. Oglądając „Kruk. Szepty słychać po zmroku” nie miałam świadomości, że w planach jest już część druga. Fabuła jest idealnie skomponowana, a przede wszystkim zamknięta. Okazuje się jednak, że nawet z takiej historii da się stworzyć kontynuację, która otwiera niejako nowy rozdział w życiu komisarza Kruka. A co najciekawsze, ma otwarte zakończenie…
Moje wrażenia po obejrzeniu pierwszego sezonu opisałam tutaj. Skupiałam się wtedy nie tylko na samych wydarzeniach, ale i na obrazie Podlasia. Denerwowałam się, że Białystok pojawił się tylko w kilku ujęciach, a jego rolę odegrały Łódź i Zgierz, i to te w najbardziej ponurym wydaniu. Do drugiego sezonu podeszłam już spokojniej, wiedząc, że Białystok pojawi się pewnie tylko okazjonalnie, i nie szukałam za wszelką cenę wiernych lokalizacji. Mamy zatem i Łódź, i Białystok, który reprezentują Spodki oraz Central. Nie zawodzi obraz Podlasia, chociaż ujęcia z pierwszej części były według mnie bardziej mistyczne. A sam region ponownie staje się z jednym z bohaterów historii.
Przeczytałam wywiad z pochodzącym z Podlasia scenarzystą serialu „Kruk”. Co uwodzi go w Podlasiu?
Trudne pytanie, bo tam się urodziłem. Dla mnie to jest po prostu rzeczywistość. Widzę, że ona jest oryginalna. Kiedyś mi się wydawało, ze cały świat jest jak Podlasie. Wiesz, miałem te 10-11 lat, uczyłem się w szkole, gdzie 1/3 uczniów to byli uczniowie innej wiary niż moja, gdzie w mieście są meczety obok cerkwi. Potem wyjechałem do Gdańska na studia, następnie przeniosłem się do Warszawy i zauważyłem, ze świat gdzie indziej wygląda inaczej. Ta różnorodność, ten koloryt Podlasia jest ciekawy, jest świetnym tłem do opowieści i dzięki serialowi cala Polska może o tym usłyszeć. Teraz „Kruk. Szepty słychać po zmroku” jest emitowany w Wielkiej Brytanii na Channel 4 i liczę na to, ze świat zachodni też odkryje tę inność wschodniej Polski. Bo ona jest naprawdę inna niż części zachodnia i centralna.
Jakub Korolczuk wyraził dokładnie to, co czuję. Dopiero po wyprowadzce z Białegostoku do Warszawy zaczęłam zauważać, że mój świat, w którym dorastałam i który wydawał mi się oczywisty, w Polsce centralnej wcale taki oczywisty nie jest. To, że w Białymstoku na zmianę biją dzwony kościelne i cerkiewne, to, że w każdej klasie byli uczniowie różnych wyznań i w planie lekcji pojawiała się religia katolicka i prawosławna, to, że Boże Narodzenie obchodzi się w dwóch terminach, to, że Wielkanoc czasem wypada razem, a czasem nie. Dla mnie było to i do dziś jest absolutnie normalne. Tymczasem nawet w wielkiej Warszawie postrzegano to jako pewnego rodzaju egzotykę i większość nowych znajomych nie miała świadomości, że taki świat oddalony jest o dwie godziny jazdy pociągiem od stolicy. Wspominam teraz już dość odległe czasy, bo i czas studiów mam już dawno za sobą. Podejrzewam też, że w międzyczasie świadomość zróżnicowania naszego kraju wzrosła. Zapanowała swoista moda na eksplorowanie tych „innych” terenów, o czym samozwańczy odkrywcy ochoczo relacjonują w mediach społecznościowych i na blogach podróżniczych :) Nie zmienia to jednak faktu, że Podlasie ma w sobie coś nienamacalnie mistycznego i cechuje je wyjątkowa i trudna do opisania słowami duchowość. A że przy okazji położenie przygraniczne wpływa na rozwój mniej lub bardziej legalnych biznesów, to już inna para k a l o s z y…
Mamy zatem w „Kruku” wierny obraz mistycznego Podlasia, pojawia się znana z pierwszego sezonu szeptucha, obserwujemy odczynianie uroków. Nie zabrakło przemytu i kontrabandy. Nie zawodzi również muzyka Bartosza Chajdeckiego, a motyw przewodni przy każdym przesłuchaniu wywołuje u mnie gęsią skórkę. Sposób, w jaki Chajdecki połączył znaną widzom „Kołysankę Kruka” z nową melodią, to prawdziwy majstersztyk. Po raz kolejny ogromne ukłony posyłam w stronę Południc i niezmiennie polecam ich projekt Południce/Elektronice (link znajdziecie w tym wpisie).
A teraz najważniejsze czyli fabuła. To ogromne zaskoczenie! Komisarz Adam Kruk ponownie stawia czoła demonom, balansuje na granicy dobra i zła i ostatecznie opowiada się za jedną ze stron… Według mnie nie jest on jednak głównym bohaterem tej historii, ponieważ palmę pierwszeństwa przejmuje Justyna, w której rolę wcieliła się rewelacyjna Magdalena Koleśnik. Więcej nie zdradzę… Jednak zaskakujący i otwarty finał pozostawia możliwość kontynuacji.
„Kruk. Czorny Woron Nie Śpi” – serial miał swoją premierę latem 2021 roku. Ja poczekałam na DVD i obejrzałam ten sezon w przerwie świąteczno-noworocznej.