Jak już wiecie, kawa nad Zalewem w Dojlidach należy do moich białostockich rytuałów. Od wielu lat wybieramy się tam na spacery, a ten nawyk udało mi się również przekazać moim Rodzicom. Ile to razy przyjeżdżałam do Białegostoku i nie zahaczyłam nawet o Rynek Kościuszki! Ale o Dojlidy owszem! Pisałam już o Zalewie zimą oraz jesienią, a także o całym kompleksie stawów, przez który najlepiej przedzierać się latem rowerem. Dziś zachęcę Was do wizyty na Dojkach przed sezonem.







Uwielbiam klimat ośrodków wypoczynkowych przed i po sezonie. Chociaż w obecnych czasach coraz rzadziej decydujemy się na typowy wypoczynek w domkach nad jeziorem, trudno odmówić im pewnego uroku, a właściwie uroku wspomnień z nimi związanych, bo, szczerze mówiąc, nie zawsze były to domki u r o k l i w e. Moje wspomnienia kierują się zawsze w stronę Augustowa i ośrodków nad Jeziorem Białym. Po prostu wakacje dzieciństwa! Ostry Róg i Ośrodek Wypoczynkowy Prokuratury mają swoje stałe miejsce w mojej pamięci i uważam, że wakacje tam spędzane należą do najbardziej udanych w życiu. Czy dziś wybrałabym się w sezonie w takie typowo turystyczne miejsce? Pewnie nie, ale wówczas, myśląc kategoriami dziecka, nie widziałam żadnych minusów :) Dziś najchętniej pojechałabym do Augustowa przed i po sezonie (co zresztą miało w tym roku miejsce i o czym planuję też wspomnieć w osobnym wpisie). Lubię ten czas przygotowań oraz nostalgię i tęsknotę za minionym już latem. Tak. To zdecydowanie dowód na to, że zbliżam się do czterdziestki i widzę siebie na ławce, oczywiście z czarną kawą, wpatrującą się w jezioro i wdychającą świeże powietrze. Proste radości dnia codziennego, aaa!
Zawsze też uważałam, że woda to plus dziesięć do wizerunku. Miasta położone nad rzekami, jeziorami czy nad morzem są zdecydowanie bardziej atrakcyjne niż te pozbawione akwenów wodnych. Należę do tego gatunku, który może siedzieć i patrzeć przed siebie na wodę. Bałtyk to mój numer jeden. Wystarczy mnie posadzić na plaży, nawet przy kiepskiej pogodzie, i zostawić na cały dzień. Z pewnością powiem, że fantastycznie odpoczęłam i zacznę planować kolejny wyjazd nad morze. Co ciekawe, morza Europy Południowej mnie nie porywają. To ma być Bałtyk. Po prostu. Wiele obiecuję sobie również po Morzu Północnym, które mam nadzieję zobaczyć na żywo w przyszłym roku. Człowiek Północy pełną gębą! Wieje, zimno, a ta się cieszy, że jest na plaży, słyszy szum fal i wdycha zapach morza.
Ale… Gdzie Białystok, gdzie Warszawa, a gdzie morze… W Warszawie jest Wisła i jest to oczywiście pewna opcja, jednak żeby cieszyć się nią należycie, trzeba tak naprawdę podjechać na południe lub na północ od miasta. Zalew Zegrzyński jest całkowicie skomercjalizowany, a ogólnodostępne plaże znajdują się zbyt blisko dróg i jest tam zwyczajnie głośno (tego nie lubimy). Krótko mówiąc, chcąc poczuć się fajnie nad wodą, najlepiej wybrać się do Serocka lub Pułtuska. Ewentualnie do Ciszycy, ale przy ładnej pogodzie jest to zadanie karkołomne (tłumy, panie, tłumy!). No, z Grochowa mamy też w sumie niedaleko nad Świder. On jest w porządku, a na dodatek jest czysty i można w nim pomoczyć nogi.
Białystok oczywiście też nie leży nad prawdziwą wielką wodą. Białko, nie obrażaj się, dobrze, że chociaż Ty jesteś! Ale jeśli nie mamy czasu na wyjazd nad Siemianówkę czy do Augustowa, możemy wybrać się na Dojlidy. Rowerem (cała droga z Białostoczku prowadzi po ścieżkach rowerowych), autobusem, samochodem. A i pieszo, jeśli chcemy wyrabiać kroki. Przed i po sezonie wstęp jest bezpłatny, można popatrzeć na wodę, uruchomić wyobraźnię i pomyśleć, że to może jakieś Pojezierze… I oczywiście napić się kawy :) Jeśli mamy szczęście, załapiemy się na treningi jednostek pływających albo na spotkania morsów. Zawsze możemy też obejść Zalew dookoła. W lesie ukrytych jest kilka placów zabaw (w cieniu również latem) oraz siłownie pod chmurką. To zdecydowanie jedno w moich ulubionych miejsc w Białymstoku :)













Polecam. Według Ani warto!

Ostatni raz byłam kiedy jeszcze plaża nie była uregulowana a odległość od domu rodzinnego pokonywalismy pieszo.
PolubieniePolubienie
Na Dojlidach bardzo dużo się zmieniło. Też pamiętam starą plażę, moi dziadkowie mieszkali niedaleko Plażowej i bardzo często tam chodziliśmy. Wtedy było bardziej dziko, a stan stawów i zalewu był jednak lepszy…
PolubieniePolubione przez 1 osoba