Chyba każdy białostoczanin kojarzy dwie opuszczone i zaniedbane kamienice w okolicy skrzyżowania Alei i Częstochowskiej, o których pisałam tutaj. To świadkowie dawnej topografii miasta, ostańce, które niszczeją… Warto jednak przypomnieć, że w niedalekim sąsiedztwie znajdują się też inne budynki ustawione pod dziwnym kątem w stosunku do obecnie poprowadzonych ulic. Na tyłach dużej powojennej kamienicy przy Lipowej 16 stoi budynek Gordonów przypisany do adresu Lipowa 16A. To obecnie pustostan, którego nikt nie chciał kupić w pierwszym ogłoszonym przez miasto przetargu. Zgodnie z zapisami planu zagospodarowania przestrzennego budynek jest przeznaczony na działalność usługową i/lub mieszkaniową. Budynek udało się sprzedać dopiero w 2018 roku – jest on obecnie w posiadaniu prywatnego inwestora. Kończy się rok 2020, a kamienica wciąż straszy. Mając w pamięci sytuację z zabytkową kamienicą przy Dąbrowskiego 14, trudno o szczególny optymizm…
W wakacje zwiedzałam miejskie zakamarki i uderzył mnie kontrast między odrestaurowaną elewacją sąsiedniej kamienicy, nowiutkim i nowoczesnym mikro placem zabaw, a sprawiającą wrażenie porzuconej bez ładu kamienicą, która to przecież była w tym miejscu pierwsza, a dziś jest tak niesprawiedliwie potraktowana.
Pierwszym właścicielem posesji, na której znajduje się omawiana kamienica, był Karol Topolski. Następnie przeszła ona w posiadanie Adachowskiego (imię nieznane), a w latach 1853-1859 teren ten nabył białostocki kupiec Aron Szebszel Gordon. On oraz jego syn Markus Gordon byli właścicielami tej działki (adresowanej wówczas jako Lipowa 28 i 30) do lat dwudziestych XX wieku. Kamienica, która zachowała się do dzisiaj, jest tylko jednym z wielu budynków ulokowanych na posesji Gordonów, niejasny jest też dokładny rok jej powstania, ale można stwierdzić, że istniała na pewno w 1915 roku. Wielce prawdopodobne jest, że budynek był wykorzystywany w celach gospodarczych przez fabrykancki ród Gordnów. Mógł tam funkcjonować skład sukna i wełny. Obszerną historię kamienicy opisaną przez Wiesława Wróbla przeczytacie na stronie Kuriera Porannego.
Moją uwagę zwróciły piękne balustrady balkonów. Łatwo sobie wyobrazić, jak wyglądałyby po renowacji…
Należy podkreślić, że ocalały budynek nie jest kamienicą mieszkalną Gordonów, ponieważ ta została rozebrana po wojnie w celu budowy współczesnych kamienic robotniczych przy Lipowej. Znalazłam informacje dotyczące przeznaczenia tej nieruchomości w czasach powojennych. Pełniła ona funkcje mieszkaniowe, znajdował się w niej również lombard, a w 2013 roku poddasze budynku strawił pożar. Od tego czasu kamienica jest pustostanem.