W te wakacje wreszcie udało mi się wejść na dach Opery i Filharmonii Podlaskiej. Rozochocona doświadczeniami z ogrodu na dachu warszawskiej Biblioteki Uniwersyteckiej czy też ciekawie zaaranżowanej przestrzeni na dachu Centrum Nauki Kopernik (co warto w kontekście opisywanej wizyty podkreślić – wstęp na oba dachy jest bezpłatny!), liczyłam w Białymstoku na doznania w wersji mini – dach dużo mniejszy, ale koncept ten sam, a i nawet ten sam architekt co w przypadku BUW-u. Zdecydowaliśmy się sprawdzić tę atrakcję, którą wprawdzie zachęcająco opisano, która to jednak rozczarowała nas na całej linii.
Wstęp na taras widokowy OiFP jest bezpłatny, natomiast aby dostać się na dach, należy zakupić bilet w cenie 5 zł od osoby.
Na dach dostaniemy się kręconymi metalowymi schodami ulokowanymi od strony ulicy Kijowskiej. Schody do złudzenia przypominają te z BUW-u (Ile to razy chodziło się nimi w trakcie studiów… Nawet przez chwilę wspomniałam sobie moje studenckie lata i wizyty w bibliotece…). Kiedy dotarliśmy na górę, błyskawicznie ogarnęło nas wielkie rozczarowanie. Trudno ten teren nazwać ogrodem. To właściwie tylko trawnik, kilka krzaczków i wielka rzeźba w centralnym punkcie. Poza tym nie ma tam nic! Nawet głupiej ławki, na której można byłoby przysiąść. Może dlatego, że i widok z dachu nie zachęca do kontemplacji? Co widzimy? Morze bloków i wystające spośród nich wieże kościelne oraz cerkiewne kopuły. Natomiast widok w stronę centrum jest właściwie przysłonięty przez szklane elementy dachu. Zatem próżno wypatrywać najciekawszych punktów na mapie miasta. Można coś wprawdzie przybliżyć aparatem, ale punkt widokowy powinien cieszyć oko każdego, a nie tylko tych odwiedzających, którzy zabiorą ze sobą odpowiedni sprzęt fotograficzny. Na dodatek, dojście do barierek odbywa się niejako na dziko, bo zwyczajnie po trawniku. Nie przewidziano alejek doń prowadzących…
Zagospodarowanie dachu OiFP mnie osobiście rozczarowało. Brakuje tam przede wszystkim roślin, dzięki którym sam teren stałby się atrakcyjniejszy. Funkcja platformy widokowej nie sprawdza się. Miejsce sprawia wrażenie zaniedbanego. Potencjał był, a może i nawet wciąż jest. Może udałoby się tam przynajmniej stworzyć ogród na dachu z prawdziwego zdarzenia? Tym bardziej, że zwiedzający płacą za wejście 5 zł. Niby niewiele, ale mając w pamięci darmowe i ogólnodostępne dachy wspomnianych budynków na warszawskim Powiślu, każdy zdrowo myślący człowiek poczuje się nabity w butelkę.
Na pocieszenie mogę jednak polecić punkt informacji turystycznej w hallu OiFP. Dobrze zaopatrzony, udało mi się nabyć tam dwie książki, których od dawna szukałam. Obsługa sympatyczna, duży wybór folderów turystycznych o mieście i regionie. Poza tym (aktualnie) ciekawe wystawy zdjęć i zabytkowych torebek damskich. Warto zajrzeć.
Na dach OiFP już więcej się nie wybieram. Zdecydowanie ciekawiej prezentuje się niewielki ogród przy gmachu.
Jeżeli chcielibyście popatrzeć na Białystok z góry, możecie skorzystać z bezpłatnej platformy widokowej umiejscowionej w dolnej części wieży kościoła św. Rocha. Widok ciekawszy niż z dachu OiFP. Wstęp za free, dla chętnych możliwość wrzucenia dobrowolnej ofiary na remont kościoła. Oczywiście szkoda, że punkt widokowy jest tak nisko. Być może kiedyś turyści będą mogli wdrapać się nieco wyżej i ujrzeć taką panoramę, ale na dzień dzisiejszy lepszy przysłowiowy rydz niż nic :)
Jak na dłoni widać osiedle Białostoczek :)
I fabrykę Steina przy ulicy Poleskiej :)