O istnieniu ruin kościoła w Jałówce (gmina Michałowo) dowiedziałam się dopiero z filmu „Cząstka Podlasia”, który swoją premierę miał w grudniu 2014 roku i cieszył się tak dużą popularnością, że wyświetlano go w kinach również poza regionem. W lipcu udało mi się wreszcie namówić Rodziców na wycieczkę w tamte strony i po raz pierwszy zobaczyłam malownicze ruiny na żywo.
Wieś Jałówka znajduje się dziś nieopodal granicy z Białorusią, jednak ma bardzo bogatą historię. Pierwsze wzmianki o miejscowości Jałówka datowane są na początki XVI wieku, a już w roku 1545 lokowano tam miasto na mocy prawa magdeburskiego. Według legendy dokonał tego sam król Zygmunt Stary na prośbę swojej żony Bony, natomiast prawa miejskie miał nadać Jałówce Zygmunt August. W wielu źródłach natkniemy się na informację, iż w Jałówce gościł dwukrotnie król Stefan Batory. Miejscowość znajdowała się na traktach wiodących z Mazowsza na Ruś i z Brześcia do Wilna, jednak ucierpiała znacznie po przemarszach wojsk polskich i szwedzkich w czasie wojny północnej, a po upadku powstania styczniowego straciła prawa miejskie.
Dziś Jałówka to senna miejscowość na peryferiach Polski. Trudno odczuć tam genius loci… W miejscu dawnego rynku znajduje się bowiem bardzo zaniedbany skwer, na którym spotkaliśmy jedynie grupkę podpitej i przeklinającej młodzieży. Kosze na śmieci opróżniane są chyba bardzo rzadko, ponieważ wszystkie były przepełnione. Stare ławki, nieporządek. Zupełne przeciwieństwo cukierkowego skweru w Michałowie… Wśród drzew natkniemy się jednak na popiersie Zygmunta Augusta oraz tablicę informacyjną z krótkim rysem historycznym Jałówki.
Na szczęście poza zapuszczonym skwerem Jałówka jest dość zadbaną wsią. Tuż przy wjeździe od strony Białegostoku znajduje się kościół p.w. Przemienienia Pańskiego, który poszczycić się może dość bogatą historią.
Przy skwerze natomiast wybudowano w latach sześćdziesiątych cerkiew p.w. Podwyższenia Krzyża Pańskiego z imponująco złotą kopułą. Za świątynią znajduje się kilka zabytkowych nagrobków.
W centrum wsi musi być oczywiście i sklep spożywczy :) Poza tym mam dowód na to, że wciąż są dzieci, które latem bawią się tradycyjnie na dworze i rysują kredą po chodnikach :)
Od skwerku odchodzi kilka zadbanych uliczek. A o bliskości granicy państwa przypominają nam przejeżdżające co jakiś czas samochody straży granicznej.
Prawdziwym high-lightem Jałówki są jednak wspomniane ruiny neogotyckiego kościoła p.w. św. Antoniego wybudowanego w latach 1910-1915, a zniszczonego przez Niemców w trakcie II wojny światowej. Miejsce niesamowite i pomimo dramatycznej historii malownicze. Tylko raz w roku odprawiana jest tam msza święta – w dzień patrona.
Nieopodal ruin znajduje się cmentarz. Ponoć jest tam grób rodziny Bohatyrowiczów, uwiecznionych w powieści „Nad Niemnem”. Szukaliśmy, przeczesując cmentarz z podziałem na sektory, jednak nie udało się nam go odnaleźć. Napotkaliśmy nagrobki z nazwiskiem Bohaterewicz, ale chyba nie o nie chodziło… Może ktoś z Was potrafiłby wskazać bardziej precyzyjną lokalizację tego właściwego grobu?
Albo nazwisko Bohatyrowiczów zostało zniekształcone, co często zdarza się na tych terenach, albo autor „Polska egzotyczna” przesadził. I tak zostało.
Do obejrzenia pozostał jeszcze cmentarz żydowski i przepompownia gazu, choć do niej trudno dostać się.
PolubieniePolubienie
grób Bohatyrewiczow jest na Bialorusi w okolicach Grodna
PolubieniePolubienie
Tych „głównych” tak, ale w Jałówce jest ponoć grób kogoś z ich rodu. To nie tylko Jan i Cecylia, ale duża i rozległa rodzina ☺
PolubieniePolubienie