Niewątpliwą zaletą Białegostoku jest jego położenie. Przekorne to stwierdzenie, wiem. Dość daleko od nas do wielkiej cywilizacji, ale za to jeśli już, to od razu z grubej rury trafiamy na Warszawę. Nasze położenie ma jednak doskonały aspekt rekreacyjny. W przeciągu 30-60 minut możemy dojechać do tak wielu miejsc w okolicy, że pomysłów na regularne weekendowe wypady nie zabraknie nam przez kilka ładnych lat. Zawsze to bardzo ceniłam, bo lubię wycieczki krajoznawcze. Podlaskie daje nam pod tym względem morze możliwości.
W październiku udaliśmy się nad Siemianówkę (do Rybak). Pojechaliśmy przez Michałowo (ta droga jest niesamowita, zieleń lasu z małym przerywnikiem na miejscowość Żednia), pogoda trafiła nam się wyśmienita. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona infrastrukturą przy plaży – solidne pomosty, wieża widokowa. Mój ostatni pobyt nad Siemianówką przypada chyba jeszcze na moje szkolne lata, w pamięci miałam zatem zupełnie inne obrazy. Nie jeżdżę tam nigdy latem, nie korzystam z kąpieliska, nie potrafię zatem powiedzieć, jak plaża sprawdza się z punktu widzenia plażowicza. Na mnie – osobie nastawionej na kontemplację krajobrazu – wywarła jednak bardzo dobre wrażenie. Nie mogłam się powstrzymać od robienia zdjęć!
Ciekawostka dla Czytelników spoza regionu: Siemianówka pojawia się w filmie „Opowieści z Narnii” :)
Takie relikty przeszłości mają w sobie zarazem coś smutnego, jak również rozbrajającego…
Szczerze polecam Wam eksplorację bliskich okolic Białegostoku. Po kilku godzinach na wyjeździe człowiek wraca do miasta z zupełnie inną energią :)