Białystok konsekwentnie podąża za łódzkim wzorcem i powoli wyrasta na stolicę murali we wschodniej Polsce. Staram się umieszczać na blogu wszystkie ciekawsze malowidła ścienne, jeśli nie w postaci wykonanych przeze mnie zdjęć, to chociaż anonsuję ich obecność na moim fejsbukowym profilu. Jak pokazuje wpis Jak fajnie spędzić zimową niedzielę w Białymstoku? spacer po mieście szlakiem murali może być doskonałym pomysłem na zwiedzanie Białegostoku. Ogromną rolę w szerzeniu muralowej sztuki odgrywają nasze Dni Sztuki Współczesnej. To właśnie dzięki nim rokrocznie przybywają w Białymstoku ciekawe malowidła. I chwała im za to, niech DSW trwają jak najdłużej! Nasza kultowa dziewczynka z konewką trafiła na pocztowe znaczki, a nawet dorobiła się swojej podróbki w Chinach, o czym wie już cała Polska, bo powiedział o tym sam Maciej Orłoś z Teleexpressie ;) Na nie mniejszą uwagę zasługuje muralowa nowość autorstwa włoskiego artysty Millo. Na żywo wygląda bardziej spektakularnie niż na moich zdjęciach, które wykonałam w niesprzyjających okolicznościach przyrody. Słońce chyliło się ku zachodowi, a ja musiałam lawirować wśród dziewczynek, które postanowiły cały chodnik przed blokiem pomalować kolorową kredą (nostalgia! kiedy widzę klasy rysowane kredą na chodniku, od razu przypomina mi się i moje dzieciństwo, choć od grania w klasy zdecydowanie wolałam jednak grać w gumę!). Wybaczcie zatem, że zdjęcia nie do końca oddają doznania artystyczne, a najlepiej sami wybierzcie się na Swobodną 60 na rekonesans :)