Już od 16 lat w okolicach imienin Jana w czerwcu odbywają się Dni Miasta Białegostoku. Chyba każde miasto ma swoje święto, w Białymstoku przypada ono nieprzypadkowo w tym, a nie innym terminie. Jak można w ogóle mówić o mieście Białymstoku, nie wspominając o Janie Klemencie Branickim, od którego wszystko się zaczęło! Nie można. Dlatego świętujemy w okolicach jego imienin. Białystok Branickiego był miastem prywatnym, które stopniowo rozrastało się i zyskiwało nowe funkcje. Tak naprawdę wielki wpływ na rozwój Białegostoku wywarła żona Jana Klemensa – Izabella z Potockich Branicka … Ale o tym może innym razem!
Z dzieciństwa pamiętam jeszcze takie hasło Dni Miasta „Raz do roku w Białymstoku”, które zawieszano na banerach między lipami na ulicy Lipowej. Teraz w mieście dzieje się o wiele więcej, więc sformułowanie „raz do roku” byłoby chyba nie na czasie, ale mi i tak zawsze będzie się z tym festem kojarzyło.
Nie śledziłam specjalnie tegorocznych wydarzeń, ale w sobotę, zupełnie nieświadomie, znalazłam się w centrum wydarzeń, to znaczy na koncercie Basi Trzetrzelewskiej. No, może zbyt zamaszyście to ujęłam. Powinnam napisać: obok koncertu. Z Bierhalle miałam za to widok na gwiazdę zaraz po tym, jak dotarła do miasta. Nie ukrywam, że nie znam jej piosenek. Ale znalazła się spora grupa ludzi (w porównaniu na przykład do koncertów Bajmu, Podziel się posiłkiem czy tefałenowskich pokazów tanecznych na pewno nie były to tłumy, ale wiadomo, że nie jest to w tym wypadku żadną skalą porównawczą), która mimo naprawdę chłodnej nocy świetnie bawiła się na koncercie. Basi chyba też się podobało, bo sporo bisowała :) Po koncercie tradycyjnie przyszedł czas na fajerwerki. W Białymstoku strzela się właściwie już bez okazji :P, więc tym bardziej nie mogło ich zabraknąć na Dniach Miasta. Muszę obiektywnie przyznać, że w strzelaniu Białystok jest świetny, ognie sztuczne są zawsze ładne, z rozmachem i przyjemnie się je ogląda. Do tej pory przebijają je tylko pokazy pirotechniczne z Kołobrzegu sprzed ponad 10 lat … :)
Kilka zdjęć z doskoku. Fajerwerki też z doskoku, wolałam oglądać na żywo niż robić im zdjęcia ;)