Lubię w Białymstoku to, że otoczenie potrafi zmienić się dosłownie za kolejnym skrzyżowaniem. Z szerokiej i ruchliwej Poleskiej wchodzi się w ulicę Czystą i właściwie nie wiadomo, czy jest się w mieście, czy na wsi. A w istocie jest się w centrum. Ulica Czysta znajdowała się już na planach Białegostoku z czasów carskich. Zamieszkiwali ją głównie biedniejsi Żydzi. Później znalazła się w getcie. Cała ulica wyłożona jest kocimi łbami. Na pewno nie zostaną zerwane, bo są zabytkowe, ale warto byłoby je choć trochę wyrównać. Ponoć na odcinku między Poleską a Proletariacką można znaleźć wśród kamieni pozostałości po drewnianym palu z bramy wejściowej do getta. Chyba muszę się uważniej przyjrzeć tej nawierzchni :) Przy Czystej stoją stare drewniane domy, kilka starych murowanych domków i kilka kamienic. Wszystkie, za wyjątkiem jednego, raczej podupadłe. W ogrodach kwitną malwy, na parapetach wylegują się koty. A czasem wyłania się jakiś nowy blok, wciśnięty na siłę i psuje ten nietypowy krajobraz. Czysta nie jest raczej ulicą do pokazywania i pewnie niewiele osób zdecydowałoby się na taki krok :) Fakt, piękna nie jest, do czystości jej daleko, można wykręcić sobie na niej nogę, ale ja i tak ją lubię. Może dlatego, że od dziecka chodziłam tamtędy na skróty do centrum.
Balkon w kamienicy, w której jest dziś sklep z częściami Zelmera. Taki lub podobny kształt pojawia się na wielu starych białostockich balkonach.
Okno ze spalonej kamienicy:
Czysta 5/1 już nie istnieje. Pewnie postawią tam bloczek.
PolubieniePolubienie