Chociaż Rezerwat Antoniuk znajduje się stosunkowo niedaleko mojego rodzinnego domu, nigdy nie był dla mnie oczywistym kierunkiem spacerów. Przez wiele lat kojarzył mi się głównie z pękniętym łańcuchem w rowerze, bo właśnie na tamtejszych leśnych ścieżkach taka przygoda miała kiedyś miejsce. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nagle po latach go odkryłam i z miejsca się zakochałam. Bo nie :) O ile sam las jest wizualnie przyjemny i czysty, o tyle hałas z dwóch tras przelotowych nie pozwala mi się tam prawdziwie wyciszyć. Więcej spokoju odnajdziemy w Lesie Pietrasze, który też graniczy z arteriami, ale jakoś lepiej ten hałas niweluje.


Jednak każdy las i wszystkie drzewa w mieście są ważne. Jeżeli chcemy, możemy wybrać się na spacer po Rezerwacie Antoniuk, ponieważ została w nim wytyczona ścieżka przyrodniczo-leśna „Las Antoniukowski”. Dukty leśne są w dobrym stanie, także można się tam wybrać również rowerem (pęknięty łańcuch to przypadek, to mogło zdarzyć się wszędzie). Rezerwat Antoniuk został utworzony w 1995 roku. Podlega pod Nadleśnictwo Dojlidy. Jego celem jest ochrona typowych dla Wysoczyzny Białostockiej zbiorowisk leśnych. Na trasie ścieżki spotkamy różne gatunki drzew, a przy każdym punkcie znajdziemy tablicę informacyjną. Na terenie rezerwatu występuje co najmniej dwadzieścia gatunków roślin podlegających ochronie prawnej.
Ścieżka ma długość około 3 kilometrów. Nadaje się zatem na spokojny spacer. Jest dobrze oznakowana.


W lesie napotkamy także kapliczkę.


Zdjęcia do tego wpisu wykonałam w październiku. Polska złota jesień w tym roku wyjątkowo dopisała!





Podsumowując: wizualnie super, akustycznie trochę słabiej. W weekendy i dni wolne dość dużo spacerowiczów. Auto można zaparkować przed wejściem do lasu od strony ul. Gen. Maczka (zjazd z ronda pod estakadą). Można również dojechać komunikacją miejską, rowerem i po prostu dojść pieszo :)