Szeroko komentowana budowa Trasy Niepodległości przyczyniła się z pewnością do lepszego wyeksponowania miejsca straceń w białostockim Lesie Bacieczki. Tuż za Hotelem Leśny znajduje się bowiem pomnik i symboliczna mogiła zbiorowa, które wielu mieszkańców zna jedynie ze zdjęć lub o których w ogóle nie słyszała. Moim zdaniem powszechna wiedza na temat tamtych wydarzeń wciąż jest zbyt mała i dopiero od niedawna zaczyna się je szerzej komentować. W latach 1941-1943 w lesie między Starosielcami a wsią Bacieczki rozstrzelano (w zależności od źródła) od 2 do 3 tysięcy Polaków. Ofiarą masowych egzekucji padła przede wszystkim białostocka inteligencja, jednak życie straciło tam również wiele dzieci. Mimo upływu lat do dziś nie powstała pełna lista imienna ofiar tej przerażającej zbrodni. Aby zatrzeć jej ślady, Niemcy spalili w 1944 roku szczątki pomordowanych tam Polaków.
15 lipca 2018 roku w 75. rocznicę tamtych wydarzeń zorganizowano przy pomniku obchody upamiętniające poległych białostoczan. Można rzec, że to krok milowy we właściwym kierunku – według mnie powinno się pogłębiać świadomość historyczną mieszkańców Białegostoku, należy mówić o tamtych wydarzeniach, które niektóre źródła porównują z tragedią w Palmirach.
W białostockim oddziale IPN-u znajduje się dokument informujący o planowanym rozstrzelaniu 85 przedstawicieli lokalnej ludności w ramach zadośćuczynienia za napady na Niemców:
Na stronie białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej czytamy:
Zgodnie z relacjami świadków, dokumentacją Armii Krajowej oraz protokołem oględzin tego miejsca z 1945 r., masowe rozstrzeliwania trwały tu od końca czerwca do początku sierpnia 1943 r. Było ich siedem lub osiem. W dniach 10 i 15 lipca Niemcy dopuścili się tu zbrodni na zakładnikach – głównie mieszkańcach Białegostoku, w tym inteligencji. Lipiec 1943 r. to okres wzmożonego terroru niemieckiego skierowanego wobec ludności polskiej w Okręgu Białystok. W masowych egzekucjach Niemcy zabijali więźniów i zakładników, w tym kobiety i dzieci, nie tylko w Lesie Bacieczkowskim, ale także na Pietraszach, w okolicach Grodna, Łomży, Wołkowyska, Bielska Podlaskiego, Grajewa i Sokółki.
W lokalnym wydaniu Gazety Wyborczej znajdziemy również relacje świadków tamtych wydarzeń, a także ciekawe spostrzeżenia profesora Dobrońskiego. Polecam ten wartościowy tekst.
Mam nadzieję, że niejako ułatwiony dostęp do pomnika pomordowanych przyczyni się do wzrostu naszej wiedzy i świadomości historii własnego miasta. To bez wątpienia smutne i przejmujące miejsce. Uważam jednak, że powinniśmy o nim wiedzieć.