Bojary to taka część Białegostoku, którą magistrat chętnie chwali się w folderach turystycznych, a jednocześnie sukcesywnie zezwala na jej niszczenie. To taki białostocki paradoks – promujmy ideę idyllicznej osady-ogrodu w centrum miasta, ale pozwalajmy deweloperom zawłaszczać kolejne działki w jej obrębie. Dlatego z coraz mniejszą chęcią wybieram się tam na spacery. Za dużo złości i nerwów, a jednocześnie świadomość, że i tak nic się na ten regres nie poradzi. Na blogu przewinęło się już sporo zdjęć Bojar, które znajdziecie tutaj. Znalazłam jeszcze kilka obrazków z lutego 2017 roku. Przechodziłam przez Bojary z osiedla Piasta na Pałacową. Padał deszcz, było zimno, ale mimo wszystko wyciągnęłam aparat i uwieczniłam to i owo z myślą z tyłu głowy, że być może podczas kolejnego spaceru już tych wszystkich szczegółów nie zobaczę… Bo jakiś dom spłonie, bo małe dzieło sztuki zniknie. Polityka miasta wobec drewnianej zabudowy jest bezwzględna, o czym przekonać się mogliśmy w wyemitowanym niedawno materiale TVP Białystok: Problem z zachowaniem drewnianej architektury W związku z tym naprawdę dość osobliwe wydaje się wytyczanie turystycznego Szlaku Architektury Drewnianej, który opracowała kilka lat temu zewnętrzna firma i w ramach którego w mieście zamontowano metalowe tablice informacyjne przy wartościowych obiektach (spośród których nie wszystkie do dziś przetrwały). Myślę, że dość dobitnie podsumował to Jakub Porada w krótkim filmiku z jednodniowej wycieczki do Białegostoku – Bojary z perspektywy turysty nie są żadną magiczną enklawą czy miastem-ogrodem. I naprawdę się tej reakcji nie dziwię.
Jeżeli chcecie poczytać o historii Bojar, zajrzyjcie do Ani z bloga Białystok subiektywnie: Bojary. Od wsi do dzielnicy białostockich elit. Część 1. Początki Bojar i śledźcie jej kolejne wpisy na ten temat.
Ja tymczasem mam kilka zdjęć z początku 2017 roku. Mam nadzieję, że wszystko, co wtedy uwieczniłam, wciąż jeszcze istnieje.
Jedno z ładniejszych okien na Bojarach:
Typowy dom drewniany z ulicy Koszykowej:
Bojarska kapliczka:
Trochę sztuki:
Wyremontowany dom przy ulicy Wiktorii. Jedna z trzech siedzib Galerii Sleńdzińskich:
Marszałek w jednym z bojarskich ogrodów:
Niestety, niestety…nic dobrego się na Bojarach nie dzieje – o pardon powstała Galeria Slendzińskich na ul. Wiktorii. Taki ochłap na otarcie łez :( Dzięki za polecenie mojego wpisu. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Czasem zastanawiam się, czy wśród mieszkańców Bojar nastroje są zgodne czy jednak część z nich wolałaby zamienić drewniany dom na mieszkanie w bloku. Jest silna grupa przyjaciół i obrońców Bojar, ale być może są również tacy, którzy nie marzą o życiu w drewnianym domu w centrum miasta… Sama nie wiem, to złożony temat. Ale prawda o Bojarach jest smutna – znikają.
PolubieniePolubienie
Ciekawa witryna, nigdy nie byłam w Białymstoku, ale zachęcasz skutecznie :)
Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się :) Myślę, że warto wybrać się kiedyś na Podlasie i na Suwalszczyznę, połączyć Białystok ze zwiedzaniem okolic bliższych i dalszych, szczególnie warto wiosną i latem :) Ja z kolei we Wrocławiu byłam i bardzo Wrocław lubię, jest u Was zdecydowanie fajniej niż w Poznaniu, Gdańsku czy nawet Krakowie :)
PolubieniePolubienie
Uwielbiam stare budownictwo. I chociaż w takim nie chciałbym mieszkać na co dzień to lubię odwiedzać takie miejsca.
PolubieniePolubienie
Bardzo fajny wpis. Jako mieszkaniec Białegostoku i Podlasia jestem zachwycony tym blogiem. Będę go z chęcią czytał :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba