pocztówki (29)

Pamiętam, kiedy jedna z moich koleżanek, pochodząca z innego regionu Polski i chyba niespecjalnie pozytywnie nastawiona do naszego miasta, powiedziała podczas wieczornego spaceru po Białymstoku, że po zmroku to on [patrz: Białystok] nawet jeszcze jakoś wygląda. Komentarz zbyłam milczeniem, aczkolwiek w duchu zastanowiłam się, co w tym Białymstoku jest za dnia aż takie złe… Oczywiście nie jestem w moich opiniach obiektywna, gdyż patrząc sercem, widzi się zawsze to, co dla oczu przyjezdnych niewidoczne. Ale faktycznie Białystok należy do tych miast, które po zachodzie słońca prezentują się korzystnie. Nie, nie chodzi o brud i szarość miasta, które giną nagle pod osłoną nocy. Białystok jest miastem czystym i nawet podczas jesiennej mgły nie działa na mnie przygnębiająco. Jesień to ten czas, kiedy czuć u nas w powietrzu zapachy nieobecne już chyba w innych większych miastach Polski. Dym z kominów prywatnych domów opalanych drewnem lub węglem uderza bowiem w nozdrza szczególnie silnie (czy tylko mnie?), ale nie drażni (o ile to nie dym palonych przez nierozsądnego sąsiada śmieci) i miesza się z ostrym i zimnym powietrzem (wciąż jeszcze dużo świeższym niż to, którym oddycham teraz na co dzień). Nie, nie czuć tego w centrum miasta, ale wystarczy udać się na obrzeża, aby po zapachu jesieni rozpoznać Białystok. Szczególnie lubię jesień wieczorem – rześkość, wilgoć – taka swoista mieszanka, która do grudnia mnie nie denerwuje, a w przedwiośniu staje się nieznośna. Białystok wieczorem jest spokojny. Lubię ten moment, kiedy po trasie Warszawa-Białystok wjeżdżamy do miasta, ruch na ulicach jest stonowany i nawet przez zamknięte szyby słychać, że jest ciszej. Potrafię żyć w zgiełku dużego miasta i lubię to. Ale Białystok nie należy do tych miejsc, do których taki zgiełk i przesadny ruch pasują. Jest normalny – bywa tłoczny i głośny, ale w końcu nadchodzi ten moment, kiedy staje się coraz bardziej stonowany. I to jest moim zdaniem fajne. Proporcje nie zostały u nas zachwiane – jest czas na pracę, bieganinę po urzędach, zakupy, przepełnione parkingi w centrach handlowych i duży ruch uliczny, ale wciąż jest jeszcze czas „po”. Białystok wieczorem daje znać, że pora na odpoczynek – w knajpie ze znajomymi, na imprezie, w teatrze, w kinie, na siłowni, w domu. A przy okazji ładnie wygląda i nieco tajemniczo do nas mruga ;)

To tytułem wstępu. A teraz dwie pocztówki z lat dziewięćdziesiątych, na których możecie zobaczyć nasze miasto nocą.

img_6903

img_6907

3 myśli na temat “pocztówki (29)

  1. Pani Aniu! Jestem z mężem na urlopie w Krynicy – Zdrój. Spotykamy tu ludzi z całej Polski. Wczoraj od kolejnej osoby usłyszeliśmy: „Państwo jesteście z Białegostoku? Byłam tam. PIĘKNE MIASTO”. Nic dodać, nic ująć, prawda? To, co Pani pisze o naszym mieście, jest prawdziwe. I nie tylko – jak widać- białostoczanie to zauważają. Kocham to miasto!

    Polubienie

    1. Bardzo fajnie, że słyszą Państo tak pozytywne komentarze o Białymstoku! To naprawdę miłe, ponieważ przez lata o Białymstoku nie mówiło się zbyt dobrze – myślę, że głównie z niewiedzy… :)

      Polubienie

  2. Tak, niewiedza o mieście krzywdzi całą lokalną społeczność. Potem ludziom często wstyd się przyznać, że jednak mylili się, że jednak można w Białymstoku poczuć się przyjażnie i że jest ładnie. Pięknie napisane przemyślenia, pani Aniu. Czuje się więż i sympatię do miasta, pomimo ”wyjechania”. Inni powinni uczyć się od Pani rozumienia swoich korzeni, swojej przynależności.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s