W minioną niedzielę pogoda nie chciała być już tak łaskawa jak w sobotę, kiedy to można było poczuć jeszcze powiew odchodzącego lata. Było pochmurno, kropił deszcz i gdyby nie kilka wydarzeń w mieście, pewnie nie chciałoby mi się nawet wyjść z domu. W sobotnim Obiektywie (zawsze go oglądam, kiedy przyjeżdżam do Białegostoku) usłyszałam jednak o dniu otwartym w zajezdni autobusowej przy ulicy Składowej i postanowiłam skorzystać z okazji. Musicie wiedzieć, że lubię szeroko rozumianą turystykę industrialną i zawsze z chęcią zwiedzam fabryki, kopalnie i inne tego rodzaju przybytki. Nie zdążyłam dojechać na zaplanowane na godzinę 12:30 pokazy kierowców BKM, ale mimo wszystko opłaciło się wejść na teren zajezdni. Wiecie jaka to frajda? Móc usiąść za kierownicą różnych typów autobusów – starych „ogórków”, amerykańskiego „school busa”, starego Jelcza czy nowszych autobusów elektrycznych i hybrydowych… W każdym z nich oczywiście obowiązkowe zdjęcie! Pozostaje jednak pewien niedosyt – dlaczego w Białymstoku nie zachował się żaden Ikarus? Przecież jeździło ich u nas tak dużo i to wyłącznie w wersji przegubowej! Czy BKM naprawdę nie posiada żadnego egzemplarza na takie okazje? Brakowało mi również Jelcza z czerwonymi pseudoskórzanymi siedzeniami. To autobusy mojego dzieciństwa…
Bardzo żałuję, że nie udało nam się wybrać na dzień otwarty. Jednak w walce „ciepły koc vs. autobusy” bezapelacyjnie wygrywa ciepły koc. Jednak jestem pod wrażeniem zdjęć. Nie tylko tych. Przejrzałam kilka Twoich postów i przepięknie ukazujesz Białystok. A w tym mieście jest co pokazywać!
Pozdrawiam serdecznie, pubsworld
PolubieniePolubienie