W sobotnie wczesne popołudnie wybraliśmy się na krótką przejażdżkę rowerową po mieście. Fajnie jest czasem pojeździć bez celu i spontanicznie trafić w jakieś miejsce. Dawno nie byłam w naszym mini zoo, dlatego z przyjemnością zajrzałam do niedźwiadków (oczywiście prowadząc rower!). W zoo akurat koszono trawę, więc Grześ i Jola nie były szczególnie zachwycone hałasem. Grześ przybierał przedziwne pozy, a spokojna zazwyczaj Jola opuściła nawet swoje ulubione legowisko za krzakiem i postanowiła przejść się po wybiegu. Nasze niedźwiedzie na pewno mają milsze warunki bytowe niż te warszawskie, które smutne leżą na betonowym wybiegu tuż przy ruchliwej trasie WZ…
A po sąsiedzku napotkaliśmy jeszcze kilka bocianów :) Pozostałe zwierzęta schowały się w cień, osioł rozryczał się na całe zoo, żubry były wyjątkowo zmęczone, ale i tak przyjemnie jest od czasu do czasu zrobić rundkę po Akcencie :)