Do głębszych przemyśleń na temat pasztetu skłoniła mnie zakrojona na szeroką skalę kampania reklamowa Pasztetu Podlaskiego z Siedlec. Nie ma Podlaskiego – nie robię! Nie ma Podlaskiego – nie jadę! I pewnie jeszcze kilka innych haseł, które atakują nas na ulicach. Postanowiłam sprawdzić, co takiego niezwykłego jest w tych puszkach. I to był błąd. Gdyby nie grube plastry pomidora, nie tknęłabym moich kanapek! Może nie byłabym tak krytyczna, gdybym nie miała w pamięci smaku najlepszego według mnie pasztetu z puszki – Pasztetu białostockiego z drobiu! Ten Podlaski może mu co najwyżej buty czyścić! Niestety, wygląda na to, że jest to nasz produkt regionalny, ponieważ nigdzie w Warszawie go nie widziałam (a może o czymś nie wiem? jeśli tak, to proszę o namiary!). Zawsze przywożę sobie z domu kilka puszek :) Jestem w takim razie „puszką”, a nie „słoikiem” ;)
Które z naszych regionalnych produktów powinny być Waszym zdaniem sprzedawane w całym kraju? Ja z chęcią widziałabym na półkach mielonkę wieprzową z PMB oraz musztardy z Agrovity! :)
dopisuję do listy kabanosy drobiowe Kabo, kiedyś sprowadzałam hurtowo do Wrocławia :)
PolubieniePolubienie
na pasztetach i innych raczej sie nie znam ale pozytywny blogas.bede odwiedzał.
PolubieniePolubienie
na pasztetach i innych się nie znam ale pozytywny blogas.bede odwiedzał.
PolubieniePolubienie
Dzięki! A pasztet warto poznać ;)
PolubieniePolubienie
Kiedyś (późne lata 90-te) pasztet białostocki był autentycznie znany w Polsce. Ale nie jako produkt dostępny wszędzie. Kojarzony był jego smak. Kilka razy spotkałem gdzieś na wojażach ludzi zachwalających jego walory ;)
PolubieniePolubienie