Postanowiłam wybrać się wreszcie na wystawę stałą w Centrum Ludwika Zamenhofa. Wrażenia na pewno nie niesamowite, nawet pewne rozczarowanie, że tylko tyle i że nie tak, jak sobie wyobrażałam, ale zobaczyć można. Mieliśmy spacerować po starym Białymstoku z młodym Ludwikiem. I niby spacerujemy, są filmy, dźwięki, jest kolejność zwiedzania, ale jednak czuję jakiś niedosyt. Wydawało mi się, że wystawa to labirynt ulic, a tymczasem to dwie sale z ekspozycjami pod ścianami. Trochę mało … Najbardziej podobały mi się chyba plansze ze starymi zdjęciami miasta. Tradycyjnie żal przedwojennej zabudowy i pięknych kamienic. Na końcu czeka na nas tablica z podstawowymi słowami z języku esperanto. Niby fajnie, ale że człowiek już trochę porządnych wystaw i muzeów w życiu widział, jednak za słabo …
A tymczasem w podwórzu za CLZ: