Wczoraj moi Rodzice byli na przedstawieniu w Białostockim Teatrze Lalek. Moja w tym sprawka, ponieważ lubię czasem powyszukiwać jakieś ciekawe wydarzenia kulturalne w Białymstoku, chociaż sama nie mam możliwości skorzystania z większości z nich. Pisałam już kiedyś w notatce Wspierajmy kulturę! W Białymstoku też! o moich ulubionych kulturalnych miejscach w naszym mieście, które staram się odwiedzać przy każdej możliwej okazji, ale jednak co innego wpaść do Białegostoku na kilka dni, a co innego mieszkać w nim na co dzień i mieć wszystkie bieżące atrakcje na wyciągnięcie ręki. Żyjąc w Warszawie mam oczywiście dostęp do niezliczonej ilości kulturalnych eventów, jednak wciąż łaskawym okiem spoglądam na to, co dzieje się w Białymstoku. Paradoksalnie czasem mniej wcale nie oznacza gorzej. W dużych ośrodkach kulturalnych wachlarz wydarzeń jest tak bogaty, że często przeciętny pracujący na etacie człowiek nie jest w stanie trzymać ręki na pulsie i korzystać ze wszystkich wartościowych spotkań, prelekcji, spektakli, wystaw i całej plejady innych atrakcji. Natomiast żyjąc w Białymstoku można moim zdaniem bardziej doceniać wszelkie działania na polu kulturalnym, ponieważ nie ma ich AŻ tyle, co nie oznacza, że jest ich TAK mało (jak zdarza mi się przeczytać czy też usłyszeć). Nierzadko ludzie narzekają, że nic, tylko marazm (bo tak najłatwiej), ale zapytani, czego tak naprawdę oczekiwaliby od oferty kulturalnej Białegostoku, nie potrafią nawet nazwać swoich rzeczywistych preferencji. Mnie cechuje jednak lokalny patriotyzm, który niejako wręcz nakazuje mi wspierać działania lokalne. Dlatego korzystam zarówno z wydarzeń kulturalnych w Warszawie (zazwyczaj po ostrej selekcji), jak też i tych w Białymstoku (przy okazji niemalże wszystkich moich pobytów w hajmacie). Białostocki Teatr Lalek to zazwyczaj pierwsza myśl towarzysząca planowaniu czasu wolnego w Białymstoku („Oby podczas mojego pobytu akurat coś grali!”). Już jako dziecko uwielbiałam tam chodzić na przedstawienia dla dzieci. W sumie pewnie i dziś chętnie zobaczyłabym klasyczny kukiełkowy spektakl jak za dawnych lat. Darzę to miejsce wielkim sentymentem i cenię wszelkie przedsięwzięcia BTL-u. A wśród domowych szpargałów znalazłam nawet zestaw dziewięciu pocztówek z ujęciami z przedstawień naszego teatru lalek. Nawet pamiętam, jak prosiłam moją Mamę, żeby mi je kupiła :) Jedną z pocztówek kiedyś wysłałam, ale osiem pozostało do dziś. Wspomnień czar :)
Chyba kazdy kiedys zbieral jakies pocztowki, szkoda tylko ze sie nie u kazdego uchowaly. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie