Mało jest w Białymstoku kawiarni. Trudno o smaczną i profesjonalnie zaparzoną kawę. Brakuje u nas również kawowych sieciówek typu Starbucks czy Coffeeheaven (co niezmiennie mnie dziwi, ponieważ w innych miastach niemalże pączkują). Podczas gdy od kilku już ładnych lat w polskich miastach na każdym roku otwierają kawiarnie o skandynawskim wystroju, menu zapisanym kredą na tablicy, z kolorowymi poduszkami i książkami do poczytania, w Białymstoku ta, nazwijmy ją, moda dopiero zaczęła się przyjmować. Wzorem niezastąpionym był oczywiście Kopiluwak, który w dość mrocznych okolicznościach zniknął z lokalowej mapy miasta. Funkcję domowej kawiarenki otwartej na działania kulturalne próbował swego czasu sprawować Labalbal, jednakże i ten odszedł w niepamięć. Co nam pozostało? Akcent, gdzie faktycznie napijemy się dobrej kawy i dobrze zjemy, aczkolwiek jego wystrój nigdy do mnie nie przemawiał tak do końca. Te duże stoły, brak foteli czy sof, nie pozwalają mi na prawdziwy relaks w tym, bądź co bądź, wartościowym miejscu na mapie Białegostoku. Żałuję również tego, że książki zeszły w Akcencie na drugi plan (a kiedyś była to przecież jedna z najlepiej zaopatrzonych księgarni w mieście!). Jest wiele przykładów na umiejętne połączenie księgarni z kawiarnią, jednak Akcent zdecydowanie poszedł drogą gastronomiczną i ma u mnie za to dużego minusa. W ostatnich miesiącach pojawiły się na szczęście dwa nowe miejsca, które mają potencjał i za które trzymam kciuki. Baristacja przy Sienkiewicza oraz Kaffka Bistro przy Grochowej, o której to będzie mowa w tym wpisie. Kaffka leży na moim rowerowym szlaku, jednak po raz pierwszy wypatrzyłam ją z samochodu i od razu nabrałam ochoty na wizytę w tej kawiarni. Wystrój – typowy jak na dzisiejsze standardy. Fotorelację wraz z krótką opinią znajdziecie tutaj. Obsługa bardzo miła, asortyment stosunkowo niewielki, ale zawsze świeży i sezonowy. Profil lokalu na fb niemalże wzorcowy. Kawa smaczna. Czegoś mi tam jednak brakuje. Otóż ilekroć tamtędy przemykam rowerem, kawiarnia jest prawie lub zupełnie pusta. Śledząc informacje na fb, w kawiarni dzieje się jednak dużo, codziennie jest apetycznie wyglądające ciasto, codziennie w tygodniu kawa na wynos już od 7:30. Zastanawiam się jednak, dlaczego tak niewiele ludzi odwiedza to miejsce. Czy to kwestia lokalizacji? A może tego typu kawiarnie w Białymstoku nie mają wzięcia? A może to ja mam takiego pecha i zawsze trafiam na taki „pusty” moment? Życzyłabym sobie i właścicielom Kaffki Bistro jak najwięcej gości, ponieważ za tyle włożonego serca należałaby się im taka nagroda. Boję się jednak, że któregoś dnia, gdy będę przejeżdżać Grochową, zobaczę zamknięte drzwi i kartkę z informacją „lokal zlikwidowany” …
polecam małą czarną, bardzo smaczna kawa tam jest :)
PolubieniePolubienie
Zdaje się że już zlikwidowano lokal, a nie zdążyłam jeszcze odwiedzić, choć tak zachęcająco wyglądało..
PolubieniePolubienie
To właśnie dziwna sprawa, bo okna Kaffki już tak długo są zawieszone szarym papierem z info, że lokal się przenosi, ale nie ma żadnych ruchów i nie pojawiają się żadne wpisy na ich profilu na fb… Bardzo szkoda, bo było to świetne i kameralne miejsce z klimatem :(
PolubieniePolubienie