Nigdy nie przyglądałam się uważnie obrazom sprzedawanym na Rynku Kościuszki i na ulicy Spółdzielczej. Były i będą. Ale ostatnio wpadł mi w oko widok ulicy Lipowej z kościołem św. Rocha w tle. Trochę kiczowaty, wiadomo, ale jednak nietypowy. Nie Rynek, nie fara, nie Pałac Branickich. Kiedyś zastanawiałam się nawet nad tym, żeby w domu powiesić kilka czarno-białych ujęć Białegostoku. I pewnie kiedyś to zrealizuję :) Wszyscy wieszają obrazy z Nowym Jorkiem, Paryżem i innymi wielkimi miastami, ale chyba niewiele osób pokusi się o zdjęcia własnego miasta, które widzi na co dzień lub do którego czuje sentyment. A to chyba całkiem niezły pomysł :)