Wspomniany już wczoraj wierny czytelnik mojego bloga, Maciej Mardylas, podsunął mi swego czasu pomysł wprowadzenia wątku piwiarnianego … Ale takiego, powiedzmy, prostego, surowego, siermiężnego. Potocznie mówiąc – chodzi o tak zwane speluny :) Nie wiem, czy mamy ich w Białymstoku aż tak dużo. Po pierwsze jestem dziewczyną i do takich przybytków raczej się nie udam, tym bardziej sama, aby teren zbadać :) Po drugie naprawdę nie rzucają się one aż tak w oczy. Nie zrozumcie mnie jednak źle – nie mam nic przeciwko takim lokalom, bez nich nie ma miejskiego kolorytu. Byle nie za dużo i byle nie w samym centrum. Z tym drugim mamy chyba jednak mały problem … Pamiętacie budynek LOK-u na rogu Alei i ul. Sienkiewicza? Niedawno zburzony, szpecący samiuśkie centrum szary budynek, a przed nim tysiąc budek ze wszystkim i z niczym. Oj, godziło to równo w moje wrodzone poczucie estetyki! I w owym budynku był Pub Zamek :) Pamiętacie? Na pewno! Otóż wyobraźcie sobie, że do tej speluny zbłądziłam raz, jeszcze w czasach licealnych. Było zimno, było ciemno, było późno, a chcieliśmy gdzieś się przechować. I zrobiliśmy to tam. Do dziś nie do końca rozumiem, dlaczego, no ale … się było! Aż mi się ciśnie na usta mój ulubiony wiersz Leopolda Staffa, którego wyuczyłam się dawno, dawno temu na jakąś szkolną recytację :) Niech będzie, pochwalę się, że jeszcze go pamiętam ;) „Bo coś w szaleństwach jest młodości, wśród lotu, wichru, skrzydeł szumu, co jest mądrzejsze od mądrości i rozumniejsze od rozumu”. Swoją drogą – bardzo ładny wiersz! Wraz z przebudową skrzyżowania zniknął jednak i Zamek. Nieopodal znajduje się jednak Kiper. Pod Kiperem wystałam pewnie ładnych kilka godzin w oczekiwaniu na jakikolwiek autobus jadący na Białostoczek. Taaak … Samo centrum (tu z kolei kojarzy mi się polski hh z tekstem „Poznańskie centrum, południe mroźne, rysy twarzy groźne” :D), a tu taki feler! No dobra, może jestem nieco uprzedzona, ale zawsze miałam wrażenie, że to jakaś mordownia :) Okazuje się, że nie do końca! Kiper ma nawet swoją stronę na BialystokOnline ;) Tak. też nie mogłam w to uwierzyć: KIPER Co do atmosfery w środku – nie umiem się wypowiedzieć w tejże kwestii. Ale zawsze możecie spróbować mnie przekonać, że powinnam zmienić zdanie i nie oceniać książki po okładce :) To, co mnie zaintrygowało, to pokaźny zbiór klubowych szalików! Wow, jest nawet Sparta Praha :) I tu mały ekskurs – od razu myślę o czeskim filmie „Horem padem”. Obejrzyjcie, naprawdę warto! Przerabiałam go w trakcie mojej absolutnej fascynacji Czechami, która nadeszła po absolutnej fascynacji Japonią :) Przeczytałam wszystkie książki obu Mariuszów: Szczygła i Surosza, obejrzałam dużo czeskich filmów, wypiłam litry Kofoli, najadłam się czekolady Studenckiej, no i oczywiście byłam kilka razy w Czechach. Teraz fascynację Czechami przerabia moja serdeczna koleżanka Madzia, którą przy okazji pozdrawiam! Ahoj! To tylko świadczy o tym, że moja reakcja na Czechy nie była odosobniona :) Koniec wycieczki, wracamy na Jurowiecką 12! Zdjęcia z Kipera podesłał mi Maciej Mardylas. Dziękuję!
Ja kiedyś zbłądziłam do takiego miejsca o perlistej nazwie „Koral” obok Maca na Wyszyńskiego. Przyznaje się, zwiałam z uczelni. Ale zderzenie z tamtejszym barowym folklorem było niezapomniane. ;)
PolubieniePolubienie