Po samej nazwie pewnie niewielu Czytelników domyśli się, o jaki park, a właściwie rzecz nazywając, skwer tu chodzi. Kiedy ułatwię zadanie i podpowiem, że to ten kawałek zieleni koło naszych białostockich spodków, powinno być już łatwiej. A młodsi Czytelnicy skojarzą jego położenie głównie ze skateparkiem, który od kilku lat, raczej z powodzeniem, działa w bezpośrednim sąsiedztwie. Kilka lat temu skwer doczekał się gruntownej rewitalizacji i wyszło mu to na dobre. Osobiście rzadko jest mi tam po drodze, ale ilekroć tamtędy przechodzę, widzę ludzi siedzących na ławkach, czytających książki lub po prostu rozmawiających. Jako dziecko lubiłam bardzo nasze spodki. Wydawały mi się takie duże! A do spodków chodziło się zawsze na piechotę przez ulicę Poleską i przez przejście podziemne pod wiaduktem na Dąbrowskiego. Tunel wydawał się kiedyś taki dłuuugi! Od kiedy pamiętam, cały upstrzony był lepszym lub gorszym graffiti. Aż do pewnego czasu … Przy okazji niedawnego (nie wiem, którego już) remontu wiaduktu, odświeżono też i wspomniany tunel. W niepamięć odeszły wszystkie malowidła, drewniane elementy na ścianach. Pojawiły się za to kamery miejskiego monitoringu, aby chronić ten przybytek przed działalnością osób niepożądanych … Nie, nie twierdzę, że to źle! Ale sentyment do starego pozostanie chyba na zawsze.