Po wczorajszym deszczu miasto wydało mi się dziwnie opustoszałe. A może to ja poruszam się takimi ścieżkami, po których nie spaceruje nikt przypadkowy? Wczoraj dość wcześnie zrobiło się ciemno, ale latarnie włączyły się dopiero o godzinie 20:00. Szłam sobie przez ulicę Grochową, a później przez Nowy Świat. I było tak jakoś dziwnie pusto. Przyjrzałam się na spokojnie pawilonom na rogu Lipowej i Grochowej, spojrzałam na budynek Cepelii, w którym mieści się już nie restauracja Lejdis, a pizzeria Fuks (reklama na oknach, niestety, nie do przeoczenia). Przeczytałam dokładnie, jakie lokale usługowe i sklepy mieszczą się na parterze bloków mieszkalnych. I pomyślałam sobie: „o rany, jakie to jest brzydkie! jakie … prowincjonalne!”. Ulica-łącznik między Lipową a Operą. Bardzo pstrokata, bardzo brzydka, bardzo szkoda.