To zdecydowanie miejsce z mojego dzieciństwa!!! Łąka na torach. Chodziłam tam na pikniki, zimą zjeżdżałam na sankach z górki, która dzisiaj w ogóle nie wygląda jak górka. Tamtędy chodziło się też na skróty na ulicę Poleską. Postanowiłam wybrać się tam jakiś czas temu. Pewnego lipcowego popołudnia, świeżo po drobnym deszczu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że po dawnej ścieżce prawie nie ma już śladu, a krzaki i drzewa rozrosły się do niebotycznych wręcz rozmiarów! Ledwo przedarłam się przez tę lokalną puszczę. A na łące okazało się, że trawa sięga mi prawie po pas, po ścieżkach też prawie nie ma już śladów. Co się stało z moją łąką?! Zrobiło mi się nawet trochę smutno, w końcu tyle wspomnień, dzieciństwo, a teraz nikt się tym terenem nie zajmuje (a powinna zająć się kolej, w końcu to jej teren …). Na szczęście wyszło popołudniowe słońce i udało mi się zrobić kilka zdjęć. Nieprędko tam wrócę, więc uwieczniłam co się dało. A po przyjściu do domu zrobiłam dochodzenie, czy przypadkiem nie złapałam jakiegoś kleszcza. Chyba zamiast łąka na torach powinnam zacząć mówić dżungla na torach. Byłoby przynajmniej zgodnie z prawdą ;)
Widok na ulicę Poleską. Pogotowie ratunkowe, urzędy i fabryka Steina:
Kościół św. Rocha jest również doskonale widoczny:
A oto i sama łąka: