Świat pełen bloków sięgających do obłoków
to Białegostoku rzeczywisty obraz, gdzie jak
czarne z białym błękit z betonem tworzy kontrast
ten dla jednych niezauważalny drobiazg, dla nas
jest jak klejnot upiększający szarość beznadziejną
wszyscy którzy wejdą w miasta obręb
zetkną się z horyzontem, poniżej którego
jest coś mniej pięknego niż widok z reklam
za to prawdziwego, to szare osiedla
szare dzielnice, nasze rewiry, które tworzą nic innego
tylko miejski labirynt złożony z niezliczonej ilości ulic
przemierzam go codziennie nie zaskakuje więc mnie tu nic […].
Kto pamięta kultowy kawałek „Tu gdzie błękit” białostockiego składu PWRD? Miejsce, które każdy z nas nazywa domem. Tu, gdzie się błękit splata z betonem. Tekst ma już swoje lata, ale dobry hip hop nie przemija i nie traci na aktualności.
Białystok to OSIEDLA. Nie dzielnice, nie kwartały, ale właśnie osiedla. Jest ich naprawdę dużo. Niektóre są niewielkie, inne obejmują pokaźną część miasta. Niektóre zniknęły z tablic i zostały wtłoczone w granice innych, większych osiedli. W dzieciństwie byłam przekonana, że moi Dziadkowie mieszkają na osiedlu Przemysłowa, bo takie podpisy widniały na planie miasta. Ale po ujednoliceniu tablic z nazwami ulic okazało się, że to jednak Skorupy. U nas mimo wszystko się nie przyjęło – nikt w rodzinie tak nie mówi. Z kolei moje osiedle to Białostoczek. Ale, ale – okazuje się, że Białostoczek też już musimy doprecyzować. Ja wychowałam się akurat na obrzeżach osiedla, ale zdecydowanie utożsamiam się ze starym Białostoczkiem. Niedawno koleżanka wrzuciła ogłoszenie na naszą lokalną grupę osiedlową, do której oczywiście należę, chociaż nie mam już białostockiego meldunku. I zwykły podpis przy ogłoszeniu uświadomił mi ten nowy podział – „odbiór – stary Białostoczek”. Kiedyś granica przebiegała przez ulicę Zagumienną, bo mniej więcej tam kończyły się adresy zamieszkania dzieci chodzących do SP 26, a zaczynały adresy z konkurencyjnej szkoły SP 42, z którą swego czasu bardzo się nie lubiliśmy. Później przyszła era gimnazjów, rozkład sił się zmienił i wszelkie animozje zniknęły. Dziś jednak musimy pamiętać o nowym Białostoczku, czyli całkiem sporym areale za ulicą 1000-lecia Państwa Polskiego. Administracyjnie niby jedno osiedle, ale już nie moje. Jestem zatem ze starego Białostoczku.
Takie podziały i niewidoczne granice przebiegają zapewne przez wszystkie osiedla Białegostoku. I najlepiej wiedzą o nich ci, którzy na co dzień tam mieszkają. Przyznam, że pewnych części Białegostoku nie czuję. Kojarzę ulice, chętnie jeżdżę tam rowerem (efekt nowości!), ale nie znam tych smaczków, skrótów, skrytek, nie wiem, w którym sklepie jest miła obsługa, a który lepiej omijać. Nie wiem, gdzie warto zjeść, gdzie należy uważać. Nie znam tych wszystkich schodków, barierek, ławeczek, na których przesiaduje lokalna młodzież. Jestem gościem. Na starym Białostoczku znam za to każdy zakątek, przesmyk i wiem, co i jak. Jestem u siebie, chociaż trochę w gościach.
Przechodzimy przez miasto, załatwiamy sprawy, obracamy się w pewnych kręgach. Topograficznie orientujemy się nieźle. Nie potrzebujemy nawigacji, znajdziemy drogę. Ale nie rozumiemy tych miejsc tak jak ich mieszkańcy. Dlatego bardzo się cieszę, że pozwolono im działać i pokazać, za co można pokochać swoje osiedla. A zainteresowanie wystawą PSO 2 dowodzi, że na takie treści jest zapotrzebowanie.





Białystok nie jest typowym turystycznym ośrodkiem. Mamy kilka atrakcji, ale historyczna tkanka stanowi tak naprawdę niewielki obszar powierzchni miasta. Albo mogłaby stanowić nieco większy obszar, ale od lat robi się wszystko, żeby przyszło nowe i zastąpiło to stare. Nowe czyli bloki, które zdominowały krajobraz Białegostoku. Kiedyś budowane z głową, a dziś?
Bloki, blokowiska, bloczki, bloczyska. Raczej rzadko postrzegamy je jako miejsca atrakcyjne. Mało jest też w Białymstoku założeń osiedlowych wyróżniających się w skali kraju. A może i nie ma ich wcale. Tym trudniej wykrzesać w sobie miłość do osiedla. Łatwiej kochać miejsca ładne i schludne, ale czy można pokochać na przykład taki Białostoczek? No można, ale gro tej miłości przypada na emocje i sentymenty, bo obiektywnie są to przecież głównie bloki.
Na wystawę Pokochaj swoje osiedle 2 poszłam z dwóch powodów. Oba są tak samo ważne. Chciałam oczywiście zobaczyć, jak postrzegają Białystok fotograficy związani z miastem i jakie smaczki potrafią wyciągnąć z tych zwykłych i często niezauważanych miejsc. Była to też jednocześnie pewnie ostatnia okazja, żeby zobaczyć budynek dawnej Hali Mięsnej od środka. Teren jest już sprzedany, hala ma zostać zburzona, a w jej miejscu powstanie nowa zabudowa. Z dostępnych w sieci grafik wynika, że ma być to Dom Studenta. Obie potrzeby zostały zaspokojone, chociaż żałuję, że hala nie może przejść remontu i stać się przestrzenią wydarzeń kulturalnych. Takie surowe wnętrza (jaki tam jest sufit!) idealnie nadają się do takich celów. W ogóle jak super by to brzmiało – Gdzie jest ten wernisaż? – W Hali Mięsnej. Albo Gramy koncert w Białymstoku, wbijajcie do Hali Mięsnej. No rewelacja. Ale to się już nie wydarzy.





Bardzo spodobał mi się projekt poświęcony białostockim muzykom ze sceny hiphopowej. Zostali uwiecznieni w miejscach, w których wszystko się zaczęło.











Nie zabrakło też charakterystycznych ujęć miasta autorstwa Andrzeja Kłopotowskiego. Jego Osiedlownik to kopalnia wiedzy o białostockich osiedlach. A podpisy pod zdjęciami są najlepsze. Takie poczucie humoru lubię!








Wystawę można oglądać do końca października od środy do soboty w godzinach 15:00-19:00. Wstęp jest wolny. I uważajcie na Białkę, bo to jej nurt zaprasza do wejścia i ciągnie się przez całą halę. Rzeka niezauważalna. Jest, ale jakoś mało o niej mówimy, miasto chyba nie chce, żebyśmy spędzali nad nią czas, bo o bulwarach nad Białką można przeczytać tylko w internecie. I na tej wystawie nie było inaczej! Dopiero na koniec, podczas wpisywania się do księgi pamiątkowej, przeczytałam napis na tej niebieskiej smudze na podłogowych płytkach. Rzeka Biała. Tak samo niewidzialna jak w przestrzeni miasta.

A jaki jest Wasz Białystok? Za co kochacie swoje osiedla? Czy kiedyś zastanawialiście się nad tym, jakie emocje wywołuje w Was miejsce zamieszkania?




Przy okazji warto przypomnieć osiedla, których w Białymstoku już nie ma. Jak chociażby to, na którym wychowywała się moja Mama i o którym opowiadaliśmy rodzinnie w reportażu Polskiego Radia Białystok pod tytułem Dwa dęby.



A na koniec kawałek, z którego pochodzi cytat na początku tego wpisu. Przy okazji odsłuchałam po latach cały album Pierwsza runda. To nadal jest bardzo dobry hip hop. Klasyka.


1 myśl w temacie “Pokochaj Swoje Osiedle 2”