Seria książek Lecha Pileckiego już na wstępie wywołuje u mnie zgrzyt, ale jednocześnie znacznie przyczyniła się do zwiększenia liczby zielonych flag na mojej mapie Google, a to oznacza, że dostarczyła mi wiele inspiracji na wycieczki i podróże po całym województwie podlaskim. Po PODLASKIEM, a nie po Podlasiu, jak sugeruje tytuł. Uważam, że to największy, a jednocześnie chyba jedyny mankament tych publikacji, które pokazują, że nawet na przysłowiowym końcu świata można znaleźć ciekawy dom, drzewo czy kapliczkę.

Pierwszy tom został wydany przez wydawnictwo Paśny Buriat, a kolejne dwa ukazały się już w ramach selfpublishingu. Każda z książek jest skonstruowana według podobnego schematu. Województwo podlaskie zostało podzielone na powiaty, a w każdym z powiatów czeka nas subiektywny wybór miejsc dokonany przez autora. Część pierwsza skupiła się na dworkach, pałacach i niebanalnych budynkach regionu, a kolejne tomy uwzględniają już instytucje kulturalne, pomniki, świątynie, dworce, pracownie oraz spotkania z twórcami ludowymi i pasjonatami. Oprócz ogólnego zarysu danego miejsca na czytelnika czeka dużo kolorowych zdjęć. Mamy zatem do czynienia z podobnym konceptem jak u Wojciecha Koronkiewicza. Wiem, że to nie wielkie opasłe tomy traktujące o historii regionu, ale zdecydowanie zachęcają do podróżowania po całym województwie i motywują do poszukiwania często zapomnianych atrakcji lub odkurzenia dawnych historii. Czytając takie podróżnicze zapiski, widzę siebie samą, która od dzieciństwa namawiała Rodziców na wycieczki w okolicach Białegostoku, a później również po Suwalszczyźnie. Lata lecą, a ja niewiele się zmieniłam – podróżujemy nadal, ale w większym składzie :) Ponownie mam wielką ochotę na bardziej intensywną eksplorację Podlaskiego. I tak bym nazwała te książki – Ach, to Podlaskie! :)

Warto przejrzeć, warto poczytać przy kawie i z mapą pod ręką :) Wiosna astronomiczna już jest, zatem ruszajmy w drogę!

1 myśl w temacie “„Ach, to Podlasie […]” – Lech Pilecki”